sobota, 24 sierpnia 2013

vamos a empezar

czyli zaczynamy.

z braku ukochanego pod ręką i z chęci podzielenia się ze znajomymi moim aktualnym życiem, powstał blog. Mi vida en cholas - czyli moje życie w japonkach :) jakże mogłoby być inaczej, skoro średnia roczna temperatura na Fuerteventurze to około 19 stopni? 


Obecne lato jest wyjątkowo nietypowe - najpierw długo nie mogłam się zmusić do krótkiego rękawka, później nawet w japonkach zrobiło się za gorąco.

Tak czy inaczej - mi vida en cholas es chulo - czyli moje życie w japonkach jest zajebiste. Chyba tylko mając porównanie z klimatem umiarkowanym (taaa, umiarkowanym - +40 w lecie i -30 w zimie) można zrozumieć, co jest przyjemnego w lataniu cały rok w szortach/t-shircie/japonkach, zakładaniu bluzy tylko wieczorami i możliwości wyjścia na plażę przez 90% dni w roku.

Jak się tu znalazłam? Dostałam pracę, dzięki której poznałam G. - i jako niepoprawna romantyczka wsiąkłam zupełnie. Nie dość, że kocham Fuerteventurę całym sercem i czuję, że prowincja Las Palmas jest moim miejscem na ziemi, to jeszcze on - człowiek, który twierdzi, że jestem dzika jak nieoswojone zwierzęta, ale on mnie oswoi ;) zresztą ilość rzeczy, które musiałabym przetransportować z powrotem do Polski, skutecznie uziemniła mnie w regionie Wysp Kanaryjskich. Nie żebym narzekała, nie?;)


Nie wiem jeszcze jak często i o czym będe pisać - nie mam konkretnych planów, chcę zacząć i zobaczę, jak potoczy się dalej. Zresztą - spokojnie, jesteśmy na Wyspach Kanaryjskich, tu nikt nic nie planuje i wszystko dzieje się bardzo powoli :)

gdzie żyję? ta taka długa wyspa po prawej stronie. Póki co odwiedzilam 5 z 7 - zostały mi najbardziej skrajne lewe. Wg obrazka żyję na wyspie, na której są plaże, piasek i...więcej piasku ;) 

chao

3 komentarze:

  1. Hej, niechcacy trafilam na Twoj blog buszujac po wizazu w zupelnie niezwiazanym z Hiszpania temacie :) i prosze... weszlam tu i mi sie buzia sama usmiechnela, bo Twoja historia przypomina mi bardzo moja wlasna i coz... ja "utknelam" w Walencji z tych samych powodow, co Ty na Fuerteventurze :) Pozdrawiam! Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zazdroszczę Walencji, podobno piękne miasto no i kontynent! a Hiszpania ma coś magicznego :)

      Usuń
  2. gratuluje bloga,bardzo ladne pisane,
    ps
    dlaczego gran canaria,chcesz tam wrócic

    OdpowiedzUsuń