wtorek, 18 marca 2014

Ślub w Hiszpanii/na Wyspach Kanaryjskich

Jako że mamy już marzec 2014, dzień mojego ślubu (a raczej miesiąc, bo póki co wiemy tylko że październik) zbliża się wielkimi krokami. Postąpimy wbrew kanaryjskiej tradycji i nie będzie weselicha na 600 osób - zrobimy grilla na fince matki G. i niech się cieszą. Już wybrano świnkę do zarżnięcia :(

Gdyby komuś kiedyś przyszło do głowy brać ślub w Hiszpanii, warto zaopatrzyć się w cierpliwość. Dużo cierpliwości. Jak to wyglądało w moim przypadku?

1) tłumaczenia przysięgłe i apostile (nie wszędzie wymagają apostili, ale na Gran Canarii chcieli):
- aktu urodzenia (pełnego),
- oświadczenia że jestem stanu wolnego.

2) zaświadczenie (można poprosić mailem w konsulacie w Madrycie i odsyłają też mailem, ale nie wszystkie registro civil zaakceptują wydruk bez oryginalnej pieczątki), że w Polsce nie ma obowiązku publikowania ogłoszeń przedmałżeńskich.

3) dowód osobisty/paszport i N.I.E.

4) zaświadczenie, że przebywam w Hiszpanii dłużej niż dwa lata (nie wiem jakim cudem załatwiają to ludzie, którzy przylatują do Hiszpanii tylko na ślub, no ale...).

5) 2 świadków, którzy zaświadczyli że znają mnie dłużej niż 4 lata (ha ha ha, dobry żart).

Dodatkowo ślub mogliśmy załatwiać w registro civil/juzgado de paz tylko tam, gdzie jest zameldowane jedno z nas. Oboje jesteśmy na Gran Canarii i tam postanowiliśmy przedstawić papiery (bo teoretycznie mogłam się przemeldować gdyby było łatwiej na Fuercie). Żeby przedstawić papiery, musieliśmy umówić się na konkretny dzień. W Ingenio były terminy na "za dwa tygodnie", w Puerto del Rosario - na za 10 tygodni, czyli już po terminie ważności zaświadczenia o moim stanie wolnym (jest ważne 3 miesiące).

W umówionym dniu pojawiliśmy się w Juzgado de Paz z trójką innych osób - dwoma świadkami podpisywania papierów i świadkiem na ślub (bądź na odwrót, teraz już sama nie jestem pewna...). Oznacza to, że trzeba mądrze wybrać termin i osoby - mało kto może w środku tygodnia spędzić godzinę w urzędzie :) na dodatek wszyscy muszą mieć ze sobą kopie dokumentów tożsamości.

Dokumenty przedstawione, podpisy złożone, dodatkowo trzeba wypełnić kilka formularzy. Wtedy zaczyna się najciekawsza część - czekanie.

My czekaliśmy od 30 grudnia do 14 marca - 2.5 miesiąca. Tyle trwało sprawdzenie dokumentów przez odpowiedniego urzędnika. Na szczęście wydał decyzję "jest ok" (czyli oszczędziłam kasę którą musiałabym wydać na ewentualne kolejne tłumaczenia) i możemy odebrać dokumenty z Juzgado de Paz i zabrać je do Ayuntamiento (można też hajtać się w Juzgado, ale tylko dwa dni w miesiącu, a ciężko byłoby nam zarezerwować termin nie znając grafiku na październik :P).

Przy następnej wizycie w Ingenio przenosimy papiery z jednego do drugiego urzędu i staramy się zarezerwować coś w okolicach moich urodzin. G. ma wtedy urlop, ja wyproszę mój zaległy, a dodatkowo po ślubie przysługuje nam 12 albo 13 (nigdy nie pamiętam) dni wolnych. Jeśli wszystko się uda, to będziemy mieli prawie miesiąc poza pracą i wybierzemy się w daleką podróż - w końcu należy nam się za to całe zamieszanie z papierami ;)

5 komentarzy:

  1. jaki prezent urodzinowy wybrałaś w końcu dla swojego G.? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nic oryginalnego niestety. książka o jego ukochanej drużynie piłkarskiej, bokserki i nowe jeansy. a na dodatek pokłóciliśmy się 3 razy w jego urodziny :D

      Usuń
  2. trafilam do Ciebie przypadkiem i zostane! :) AKurat tez mieszkam w Hiszpanii (Segovia) i planujemy wlasnie slub tutaj (mimo tego,ze moj P. tez jest polakiem). Widze,ze bede musiala sie uzbroic w duuuza cierpliwosc:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładnie prowadzony blog.pozdr Z

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam , zapraszam do grupy https://www.facebook.com/groups/831251030223394/

    OdpowiedzUsuń