sobota, 5 października 2013

Miejsca magiczne - El Cotillo i Majanicho

Miejsca, w których zakochałam się w Fuerteventurze. El Cotillo, czyli małe miasteczko na północno-zachodnim brzegu i Majanicho - wioska pomiędzy El Cotillo a Corralejo.
Na mapie wygląda to tak:


El Cotillo - miejscowość, która przez większą część roku wygląda na opuszczoną, w zimie brakuje mi tak tylko takich krzaczków jak w westernach turlających się po ulicy :) prześliczny port w skałach, niezłe bary i knajpki przy oceanie, na południe od miejscowości - długie plaże sportowe, mekka surferów (tak tak, surferów - takich na samej desce, jak w filmach o Australii). Plaże na poludnie od Cotillo są dosyć dzikie, nie powinno się tam raczej pływać - dużo niebezpiecznych prądów, 'uciekające' dno i ciągle zmieniająca się sytuacja - w ciągu 5 minut ocean może zabrać kilkadziesiąt centymetrów piasku i nagle nie mamy dna.

Dojeżdżamy do El Cotillo, skręcamy w lewo i dojeżdżamy do małej kamiennej wieży, później mamy klif i taki widoczek:


Z El Cotillo możemy skierować się wzdłuż wybrzeża na południe, dojeżdżając aż do miejscowości Tindaya, ale powinniśmy jechać terenówką - najpierw jedziemy szutrówką (osobowe da sobie radę), a później trzeba się przebijać przez pola powulkaniczne (tutaj osobówka już nei da rady), po drodze mijając wielkie stada kóz i, w moim przypadku, drżąc ze strachu przed przepaścią po prawej ;) ale o moim lęku wysokości już pisałam, jak ktoś nie boi się wyjść na balkon na 4. piętrze to da sobie radę jadąc autem przy klifach.

Niezależnie od tego, jakim autem pojedziemy do Cotillo, obowiązkowym punktem wizyty są plaże na północ od miejscowości, w tym słynna La Concha. W trakcie wysokiego sezonu i w weekendy pełna ludzi (nie tak pełna jak plaże we Władku albo Ustce, ale jednak sporo osób), poza tymi terminami - kilka/kilkanaście osób maksymalnie.
Czarne skałki wulkaniczne, biały piasek ze zmielonych muszelek (przyklejający się do ciała na tyle skutecznie, że zwykle wytrząsam go z siebie jeszcze 3 dni po wizycie w Cotillo i tak, myję się w międzyczasie ;) ) i płytkie zatoczki.
Ostatnio byłam tam w środę - za linią zatoczek i naturalnych falochronów wielkie fale, a przy samej plaży idealnie gładka tafla wody. Według mnie najlepsza plaża dla rodzin z dziećmi bądź kogoś, kto po prostu szuka spokojnego, piaszczystego wejścia do wody. Plaża wygląda tak:



a tutaj ja i moja siostrzyczka w barze, który znajduje się na samej plaży i w którym można zjeść całkiem nieźle (jak na bar na plaży ;) ):


Zdjęcie robione w kwietniu - tak wygląda wczesna wiosna na Fuercie :)))

Warto wybrać się jeszcze bardziej na północ, tam gdzie na mapce jest latarnia morska - Faro del Toston - z muzeum rybołóstwa. Samo muzeum nieciekawe, ale za to możemy rzucić okiem na północny brzeg Fuerteventury - jeszcze bardziej urocze zatoczki niż La Concha. Mekka początkujących wind i kitesurferów, bo wiatr wieje prawie zawsze, a jest dosyć bezpiecznie - płytko i nie na pełnym oceanie. Zbudowane z kamieni parawany umożliwiają plażowanie nawet w wietrzne dni, a duża ilość zatoczek sprawia, że można był samemu w tej, którą sobie wybierzemy (czyli można opalać się nago bez stresu ;) ).

Jeśli wypożyczymy terenówkę, to warto kontynuować trasę na północ. Po mniej więcej kwadransie dojeżdżamy do Majanicho - kilkunastu chatek rybackich przy samym oceanie. Część z nich łamie Ley de Costas, czyli prawo mówiące m.in. o odległości domów od brzegu, ale że większość z domków jest stara, to nikt już na nie nie zwraca uwagi ;) jeśli nie mamy terenówki, wracamy znów do El Cotillo, kierujemy się na Lajares i na rondzie na końcu Lajares skręcamy w lewo przy boisku sportowym, jedziemy pomiędzy domami za kilkaset tysięcy euro i po 5-10 minutach dojeżdżamy do celu.

W Majanicho nie ma prądu, zasięg telefonów dosyć słaby, za to ostatnio pojawiło się chiringito, czyli malutki bar:

Poza barem, mamy plażę z popcornem - zasuszone kawałki koralowców, które z daleka wyglądają jak popcorn (pozdrowienia dla Marty która uwierzyła, że to JEST popcorn). Poza tym jedna z niewielu plaż, na której można znaleźć prześliczne muszelki. Warto pojechać w trakcie przypływu - jak jest odpływ, to to wszystko nie robi za ciekawego wrażenia i dodatkowo śmierdzi oceanem i rybami. Popcornowa plaża i szukająca muszelek Zuzia wyglądają tak:


Plażę popcornową znajdziemy w północnej części Majanicho, za ostatnimi domami, a pomiędzy północną a południową częścią wioski plaża piaszczysta:


Wygląda rajsko i tak jest, a jedyny dźwięk (poza szumem fal), który słyszymy, to agregaty prądotwórcze.

Według mnie bardzo fajną opcją na zobaczenie obu miejscowości, przy jednoczesnym uniknięciu terenówki jest czterogodzinna trasa quadem bądź buggym. Zaczynamy z Corralejo, jedziemy szlakiem wulkanu Bayuyo do Cotillo, tam godzina na plaży, następny przystanek w Majanicho i powrót wybrzeżem. Wybrałam się na takie coś z G. jakoś pod koniec lipca i bawiłam się lepiej, niż myślałam. Super sposób na połączenie opalania, odrobiny adrenaliny, wulkanów i plaż w jednej półdniowej wycieczce.


I już ostatnia informacja o tych okolicach. Jeśli wybierzecie się do Majanicho osobówką od strony Lajares, na pewno zdziwi Was dobra asfaltowa droga. Była wybudowana przez developera kompleksu Origo Mare - koszmarka, który miał składać się z prawie 800 willi prawie nad brzegiem oceanu. Na szczęście z powodów administracyjnych budowa została zatrzymana na wczesnym etapie i aktualnie stoi tam kilkadziesiąt budynków, których właściciele teoretycznie mogą w każdej chwili zostać wysiedleni, a budynki będą wyburzone. Tak się nie stanie, bo Hiszpanii nie stać aktualnie na podobne akcje, ale mam nadzieję, że nikt z urzędników nie skusi się na wydanie pewnego dnia pozwolenia na dokończenie budowy - według mnie ta część Fuerty powinna zostać nieskażona.




6 komentarzy:

  1. Dopiero co trafiłam na Twój blog - przez link z wizażu. Jak strasznie Ci zazdroszczę. I idę oddać się lekturze :) Uwielbiam Fuertę. To chyba moja najukochańsza wyspa. W tym roku znów ją odwiedzę. Chętnie poczytam co zobaczyć, gdzie zjeść i w ogóle co polecasz :)
    Pozdrawiam Kasia
    Ps. weryfikacja obrazkowa strasznie utrudnia pisanie komentarzy :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za informację, nawet nie wiedziałam że miałam to włączone, już zmieniłam :)

      Usuń
    2. Witam chciałam się wybrać we wrześniu na Fuertę i chciałabym się popluskać w morzu ,ale trochę obawiam się szalejących wiatrów proszę mi coś doradzić gdzie ewentualnie cicho ,spokojnie i plażowo ,dziękuję i pozdrawiam

      Usuń
    3. na Fuercie będzie ciężko popluskać się w morzu, w oceanie już prędzej ;)) druga połowa września nie powinna być bardzo wietrzna, w Caleta de Fuste będzie najspokojniej ale tam najgorsza plaża z czterech resortów (Corralejo, Caleta, Costa Calma i Morro Jable), ja wybrałabym Corralejo hotel RIU.

      Usuń
  2. dzięki za informację ,mam jeszcze takie pytanie czy wiatry są rzeczywiście bardzo uciążliwe i czy przypominają "krajowe bałtyckie "? a co z polecaną tu przez Ciebie plażą La Concha ? pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. La Concha bardzo przyjemna, tym bardziej dla rodzin z dziećmi, ale trzeba albo pojawić się wcześnie i dorwać kamienny murko-parawan, albo przywieźć sobie parawan z Polski (tutaj nie można kupić). Wiatrów nie można porównać do bałtyckich - nie pamiętam NIGDY (a spędzałam nad Bałtykiem całe lato do 17 roku życia) takiego wiatru nad Bałtykiem jak tutaj.

      Usuń